Wczoraj kupiłem licznik i pasowało gdzieś dzisiaj pojechać. To zrobiłem chrzest ponad 200 km, do Baranowa Sandomierskiego już od dawna chciałem się wybrać, był dzisiaj czas i pogoda dopisała, 27 stopni. Ręce opaliło tylko w połowie hehe, wypiłem 5 litrów wody. Przed Kolbuszową kupiłem snickersa, bo brakowało mi już sił. Niestety pojechałem sam bo nikt nie miał dzisiaj czasu. Wyjechałem po 8 rano i dojechałem na 20 do domu. Spodobało mi się jeziorko w Tarnobrzegu, niebieska woda, plaża. W Sandomierzu zjadłem kebaba i powrót do domu z wiatrem w twarz, z kolei do Baranowa dojechałem w niecałe 3 godziny, 78 km. Po drodze do Sandomierza spotkałem grupkę około 15-stu rowerzystów :) mapka rysowana ręcznie i zabrakło 13 km, licznik wskazał 212 km :)